Niebiosa chyba spadły nam na głowy – Mary-Kate Olsen (na zdjęciu po lewej) zatrudnili do pisania mini-felietonów na temat mody. I to nie byle gdzie, bo w New York Timesie.

Ona w roli eksperta od dobrego smaku?

Nie mogę uwierzyć, że jej za to płacą.

O czym może pisać Mary-Kate?

Na przykład o torebkach. W tym tygodniu o konkretnej, czerwonej, pikowanej torebce Chanel – klasyk na łańcuszku, który kiedyś nosiły nasze mamy, zakupiwszy podobne (acz nieoryginalne) cudo w Pewexie. Szczęściary dostawały takie od rodziny z Francji.

Nie jestem do końca pewna, ile mam torebek, ale powiedzmy, że mam ich kilka. – Dobre! Pogratulujmy Mary-Kate próby bratania się ze „zwykłymi\” dziewczynami, dla których \”kilka\” oznacza naprawdę kilka, a nie setki.

Nie mam stylistki/> – pisze dalej Olsenówna. Tak, to widać, że nie ma. – Wolę to robić po swojemu i samej przygotowywać własne stroje. Na wszystko patrzę okiem projektanta, jednak w tej torebce nie zmieniłabym niczego. Dlatego myślę, że to prawdziwy klasyk.

Istotnie, bardzo to odkrywcze.

Nie mogę uwierzyć, że NY Times zmarnował tyle pieniędzy i powierzchni reklamowej.

Artykuł dostępny TUTAJ.