Katarzyna Pakosińska z Kabaretu Moralnego Niepokoju nie może do siebie dojść po ceremonii rozdania nagród Świry 2008. Przypomnijmy, że było to jedno z nielicznych wyróżnień, jakie przypadło Dodzie w ostatnim czasie.

– Jako uhonorowany Świr powinna odznaczać się łatwością łapania żartu – twierdzi artystka w swoim felietonie dla magazynu Na żywo.

Nic z tego, bo Doda owszem, poczucie humoru ma, ale raczej nie na swój temat.

– W jednym z naszych kabaretowych skeczy pada kwestia: \”Proszę pana, nie każda blondynka musi być głupia. Proszę nie sugerować się polską sceną muzyczną. To panu nic nie da.\” \”Chyba nic nie Doda\”… Czy wzbudzać to jednak powinno dziką agresję osoby inteligentnej i dowcipnej? Czy nieświadoma pomyłka rektora wyższej uczelni w odczytaniu nazwiska Rabczewska powinna skończyć się karczemną awanturą i porównaniem: \”Jak mógł pan zapomnieć drugie po Lechu Wałęsie nazwisko w Rzeczpospolitej?\”

Doda w trakcie swego występu najwyraźniej zechciała się zemścić w wyjątkowo mało wyrafinowany sposób – chlusnęła wodą w twarz konferansjera kabaretu.

Druga sytuacja – kiedy inny członek z kabaretu rozmawiał z Michałem Zielińskim, piosenkarka SPLUNĘŁA mu pod nogi.

– Kolega pofatygował się, by wyjaśnić, co zaszło. I usłyszał stek wyzwisk – opowiada Pakosińska.

– Teraz, Doroto Rabczewska, proszę spodziewać się rewanżu. Na pewno będzie zabawniejszy i w lepszym stylu – dodaje Kasia.