Amy Winehouse zrobiło się żal paparazzi, którzy czekali na nią przez kilka godzin na świeżym powietrzu. Nie, świeżym to przesadne określenie – bo rzecz miała miejsce w Londynie.

Fotografowie wytrwale stali w niskiej temperaturze, dopóki nie dopadli piosenkarki. Daily Star donosi, że Amy dała im czterdzieści dolarów i kazała kupić każdemu coś dobrego.

Ciekawe, co miała na myśli?