Izabella Miko (a dokładniej Mikołajczak) udzieliła wywiadu magazynowi Cosmopolitan. Głównie opowiadała o swojej pracy, spełnionych marzeniach i parciu do celu. Ale pojawił się też temat Maćka Zakościelnego.

Para poznała się na imieninach bratowej aktorki.

– Kiedy zobaczyłam Maćka, pomyślałam: „Ooo, będą kłopoty\”. Od razu złapaliśmy wspólny język – wspomina Miko.

Potem musiała wracać do Stanów, ale z tęsknoty za tydzień znów przyleciała do Polski. Nie jest jednak łatwo – para rzadko się widuje i, nie da się ukryć, są o siebie bardzo zazdrośni. Zakościelny uchodzi w końcu za polskiego amanta i gra głównie w komediach romantycznych, a tam aż roi się od całusów…

– Praca pracą, ale w końcu jestem kobietą, a on facetem! Tego nie zmieni żaden zawód… – mówi Izabella.

Niełatwo było także zaczynać w Hollywood. Aktorka obliczyła, że dostaje jedną rolę na 90 castingów. Nie tylko dlatego, że konkurencja jest bardzo silna…

– Ja nie mam szans zagrać \”girl next door\”. Często słyszę, że jestem \”inna\” – nie pasuję np. do roli najlepszej przyjaciółki Kate Hudson. Role, które zazwyczaj dostaje, są… dziwne. Wczoraj miałam casting do roli dziewczyny chorej psychicznie – kiedy tam szłam, śmiałam się, że na pewno mnie zaangażują, bo przecież jestem \”inna\”! I miałam rację! HBO zaprosiło mnie na zdjęcia próbne.

Niejednokrotnie doświadczyła, jak dużą rolę w tym zawodzie odgrywa wygląd.

– Ostatnio np. nie dostałam roli, bo mam za mały biust… – wspomina.

Są jednak wielkie sukcesy, o których możecie przeczytać w wywiadzie. M.in. zdjęcia próbne z Alem Pacino i Robertem De Niro