Jeden z najlepszych polskich aktorów ma już dość filmu. Marek Kondrat, zanim jednak odejdzie, rzuca ostre słowa pod adresem polskiej kinematografii.

Według niego nie kręci się już ambitnych filmów. Wszystko organizowane jest w „trybie serialowym”. Jedynym kryterium jest ilość dni zdjęciowych i w efekcie aktor tyra kilkanaście godzin na planie. Aktor uważa, że robi się taśmowo obrazy nie zwracając uwagi na ich wartość. Ktoś wykłada kasę i to już wystarczy.

Niestety wygląda na to, że ma rację. Jakby takiej krytyki było mało, Kondrat dołożył także festiwalom filmowym. Uważa, że ich główną cechą jest zaściankowość. Chodzi o to, że na plakacie jakiegoś filmu pojawiło się zdanie, że był gdzieś nagrodzony. A nuż przyciągnie to widza.

Nie sposób się z Kondratem nie zgodzić. Polskie festiwale to konkurs filmów, których nikt nie widział. Publika od kilku lat wybiera zupełnie inne pozycje niż jury.

A jakie plany na przyszłość ma niezapomniany Adam Miauczyński? Założył z synem firmę i zawodowo zajmie się winem. To jego najważniejsza pasja. Dzięki temu potrafi cieszyć się życiem oraz zdystansować do świata. I znów aktor ma rację. Wino to z pewnością sposób na relaks.

Cały wywiad udzielony dla Dziennika znajdziecie tutaj.