Kiedy podczas wczorajszego koncertu w Sopocie wszystkie laury zostały już rozdane, na scenę zaproszono specjalnego gościa – zespół Hey. Grupa nie mogła uczestniczyć w rywalizacji Top. Płyta z koncertem Unplugged dla MTV, która doskonale sprzedała się w ubiegłym roku, nie była premierową produkcją, a tylko takie brano pod uwagę.

Kasia Nosowska się nie zmienia. Oglądając jej wczorajszy koncert miało się wrażenie, że to ta sama Kaśka, która śpiewała dawno temu Teksańskiego (którego zresztą zaśpiewała i wczoraj).

Po występie chciała szybko zniknąć, ale prowadzący namówili ją do powrotu. Po rzeczowych, acz serdecznych podziękowaniach, Kasia z chłopakami z zespołu znów chcieli uciec. Krzysztof Ibisz dwoił się i troił, żeby ich jakoś rozkręcić, ale średnio mu się to udało.

I dobrze. Niech Hey robi po prostu swoje.