Trochę to przykre, że szczycimy się swoją polskością, a nie potrafimy z niej korzystać. A można, nawet na pokazach bielizny.

Jak widać firma Mystique woli sprawdzone za oceanem wersje, czyli w przypadku bielizny skrzydełka przyczepione modelkom, które paradując po wybiegu mają wyglądać jak niegrzeczne aniołki Victoria’s Secret. Schemat znany i można rzec opatrzony.

Kiepski to pomysł, bo ktoś tutaj ewidentnie pomylił inspirację z naśladownictwem, na dodatek nieco nieudolnym.

A nie mielibyście czasem zobaczyć dziewczyn, które przechadzają się po wybiegach w seksownej bieliźnie, z wiankiem na głowie i filuternym, obcisłym gorseciku a la Krakowianka?

Albo tak dziewczynę odzianą tylko w piękne figi, dwa warkocze z przodu i czerwone korale?

Można po polsku i po naszemu? Można. Ale jak ktoś woli na siłę chować się za plecami bieliźniarskiego giganta, to już jego sprawa. My z dwojga tak podanych wersji wolimy VS, choćby dlatego, że była pierwsza.