Takie wyznania nie są bezpieczne w Polsce. Maria Czubaszek, ciesząca się sympatią widzów i słuchaczy radiowych, może stracić teraz trochę fanów.

Tymczasem znana satyryczka przyznała się do usunięcia ciąży.

Na pytanie co czuła, gdy zaczynała podejrzewać, że jest w ciąży, mówi, że to były czasy, kiedy wiedziała, że tą ciążę usunie (\”Matko boska jestem w ciąży – dla mnie to była zgroza!\”).

– Nigdy z tego powodu nie miałam traumy. Mówiłam zawsze: Boże, jak to cudownie, że ja to zrobiłam – wyznała w programie Uwaga.

Czubaszek dodaje, że że gdyby wówczas nagle okazało się że jest w zaawansowanej ciąży, \”to by skoczyła przez okno albo się pod pociąg rzuciła\”.

Na swoim blogu zabrała już głos w sprawie aborcji – w lipcu 2011 roku napisała zachęcając kobiety o to, by walczyły o prawo do aborcji:

Z wiosną kojarzą mi się kaczeńce, z latem karkówka z grilla, a z kampanią wyborczą billboardy i debata o aborcji. Kaczeńce lubię, karkówki nie grilluję, billboardy mnie nie ruszają a debata o aborcji nie wciąga. Bo na szczęście to już nie mój problem.

A gdybym, uprzedziłam pytanie córki mojej sąsiadki, była młodsza i stanęła (odpukać) przed takim problemem, to byłby tylko mój problem. Na pewno nie polityków, w większości zresztą mężczyzn.

(…)

Żeby przytoczyć, z (…) „Gazety Wyborczej” fragment wypowiedzi przewodniczącego Komisji Petycji PE, polityka, Marcina Libickiego: „Nie można zmuszać kobiety, by zachodziła w ciążę, ale gdy jest w ciąży, to możemy ją zmusić do rodzenia. Matka jest tu tylko depozytariuszką.” Tako rzecze pan Libicki.

A ja powiem więcej. Depozytariuszki wszystkich krajów łączcie się. Cały wpis znajdziecie tutaj.

Tutaj zobaczycie rozmowę z Marią Czubaszek.

\"Maria