Michał Wiśniewski i Dominika Tajner na okładce Vivy!

Michał Wiśniewski zachwycił wszystkich swoją metamorfozą. „Nareszcie” – pisało wielu. „Kimkolwiek jest aktualny stylista, to zrobił naprawdę wiele dla ojczyzny”, skomentował Kuba Wojewódzki. Sam piosenkarz przyznał, że „żył z piętnem czerwonowłosego idioty” i po prostu chciał z tym skończyć.

Okazuje się, że za metamorfozą stoi nie tylko fryzjer Kajetan Góra, ale i żona Wiśniewskiego, Dominika.

A teraz obydwoje zdobią najnowszy numer magazynu Viva, a w środku oczywiście sesja i spowiedniczy wywiad.

– Po rozstaniu z Anią miotałem się jak ryba, nawet nie w sieci, ale taka, której spuszczono wodę z akwarium. Myślałem: Skoro trzy moje małżeństwa się nie udały, może nie jestem w ogóle do tego stworzony? Podejrzewałem, że Dominika nie jest kobietą, która będzie czekać w nieskończoność. Że muszę wreszcie podjąć decyzję. Było mi z nią dobrze w łóżku. Nie chciałem zrobić jej krzywdy – opowiada Wiśniewski. – Nie jestem facetem, który skacze z kwiatka na kwiatek. Wiedzą to ludzie, z którymi pracuję od lat. Pomyślałem wtedy, że druga taka szansa może mi się już nie trafić. Potrzebowałem takiej kobiety. Ona trafiła na zgliszcza. Na faceta, który był totalnie rozwalony emocjonalnie i finansowo.

No tak – w końcu Wiśniewski wchodząc w nowy związek był już po trzech rozwodach i z roztrwonioną fortuną.

To wszystko musiało powodować, że Dominika wstydziła się pokazywać z nim publicznie. Może wtedy zaczęła myśleć, by zmienić wizerunek swojego ukochanego?
– Wstydziłam się, ale nigdy nie powiedziałam mu: „Nie wyjdę”. Na nic nie naciskałam. Stopniowo wynosiłam mu ubrania z szafy, żeby się nie zorientował. Część jest tam nadal, tylko że pochowana w kartonach. To nie był z mojej strony żaden chytry plan: teraz go zmienię, zrobię z niego wreszcie normalnego faceta. Gdybym chciała go „wypacykować”, zrobiłabym to już na ślub. Przyznam szczerze, że jeszcze do niedawna nie wyobrażałam go sobie w ciemnych, krótkich włosach. Sondowałam wpierw, co ludzie o tym sądzą. Jego nowy wizerunek powstał spontanicznie przy sesji zdjęciowej do okładki płyty „La Revolucion”. Kiedy przyjechał fryzjer i zaczął pracować, patrzyłam nawet trochę przerażona: Boże, czy on będzie dobrze wyglądać?