Anna Przybylska nie chciała publicznie mówić o swojej chorobie, zresztą sporo powiedziały już na ten temat brukowce. Zdaje się, że aktorka woli opowiadać to, co chce, w autoryzowanych, płatnych wywiadach.

I kontroluje, i zarobi.

I chociaż wciąż nie ma mowy o tym, by wywiad był „naprawdę szczery”, jak obiecuje każdy kolejny nagłówek, za każdym razem Anna mówi więcej. Zresztą więcej też widać – gwiazda jest coraz szczuplejsza.

Zamiast o chorobie opowiada więc o… Bogu. A zatem równie odważnie, chociaż można się zastanawiać, czy magazyn taki jak Viva! to dobre miejscy, by opowiadać o swoim nawróceniu.


– Przesterowałam moją głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem. I walczyć, bo mam o co. I wiesz, co – wyspowiadałam się pierwszy raz od 13 lat. Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogiem, chodzimy co niedziela na kawę. Bardzo dobrze mi z tą przyjaźnią, lecz nie narzucam nikomu mojej wiary, nie manifestuję jej i nie zmuszam innych, aby razem ze mną na tę niedzielną kawę chodzili. Ale uwierz mi, że po tych spotkaniach jest mi naprawdę o wiele lżej. I myślę, że dostałam swoją lekcję od Niego w jakimś celu. Po coś – mówi w swym najnowszym wywiadzie.


Robi się jeszcze bardziej poważnie, gdy gwiazda zapytana o plany mówi, że „chciałaby jeszcze trochę pożyć” oraz że „czuje się jak na emeryturze, bo tyle ostatnio przeżyła”.

– (…) najbardziej chciałabym wyjść z tej sytuacji, w jakiej się teraz znajduję, i móc funkcjonować tak, jak funkcjonowałam do tej pory. Jeszcze trochę pożyć. Bardzo głęboko wierzę, że mi się uda – dodaje.


Wymowne jest też to, że wywiadowi nie towarzyszy żadna nowa sesja, a zdjęcie z okładki to fotografia, która pojawiła się wcześniej w reklamie balsamu do ciała

Anna Przybylska: Byłam u spowiedzi pierwszy raz od 13 lat

Anna Przybylska: Byłam u spowiedzi pierwszy raz od 13 lat