Kim Kardashian ogłosiła, że skradziono jej rzeczy o wartości około 50 000 dolarów. Jak do tego doszło?

Zdarzenie miało miejsce na lotnisku Kennedy’ego. Gwiazdka twierdzi, że do niej oraz do jej siostry, Kourtney, podeszła grupa paparazzich oraz pracowników lotniska. Kilkoro z nich poprosiło o autografy. W czasie kiedy Kim ochoczo podpisywała się i pozowała do zdjęć ktoś dobrał się do jej bagażu.

Amerykańskie portale spekulują, że kradzież nie była przypadkiem. Według jednych wszystko zostało ukartowane przez paparazzi, według drugich – przez samą Kim. W końcu trzeba dbać o rozgłos.

Wśród skradzionych rzeczy znalazła się biżuteria, zegarek od Cartiera, laptop i aparat cyfrowy. Rodzi się pytanie: jaka ciekawa zawartość kryje się w pamięci obu tych urządzeń? Czy możemy spodziewać się kolejnego pikantnego skandalu?

Czas pokaże. Zapewne niebawem.