Blizna na twarzy to jeden z koszmarów, który śni się kobietom po nocach. Ada Szulc musi się z nim teraz zmagać. Artystka w sierpniu uległa wypadkowi, w wyniku którego na jej czole powstała paskudna rana. Jak do tego doszło? Ada udzieliła właśnie pierwszego wywiadu.
Ada zwierzyła się widzom DDTVN:
Biegałam rano, wyskoczył na mnie pies i przestraszyłam się, wyskoczyłam na drogę, akurat jechał samochód i wpadłam prosto na niego. Ciężko mi powiedzieć, bo to były ułamki sekund, przeleciałam i wylądowałam na drodze. W ogóle zaraz po wypadku, jak zeszli się ludzie, pierwsze o co prosiłam to to, żeby zadzwonili po karetkę, bo gdybym miała telefon przy sobie to na pewno sama bym to zrobiła. Polewali mnie wodą mineralną i modliłam się. Nie wiedziałam co się dzieję, modliłam się, żeby przeżyć.
Gwiazda przyznaje, że bardzo bała się tego, co zobaczy po zdjęciu opatrunku. Na szczęście szybko wróciła do codziennych zajęć:
W opatrunku patrzyłam na siebie. Jak miałam wszystko pozaklejane to byłam w stanie, ale ranę jako taką to po 2-3 tygodniach zdecydowałam się zobaczyć.
Życzymy dużo zdrowia!