Lekarze obawiają się, że mózg Amy Winehouse może być poważnie uszkodzony po przedawkowaniu marihuany.

W lipcu tego roku piosenkarka zafundowała sobie 36-godziną sesję palenia trawki. Później kilka dni dochodziła do siebie, wymiotując i cierpiąc na halucynacje.

– Czarno wydzę jej przyszłość – mówi jeden z nich. – Mitch [ojciec Amy – red.] stara się ją chronić, ale kiepsko mu to udzie. Nawdychała się nieludzkiej ilości marihuany. Trzeba tego wziąć niewyobrażalną ilość, by zareagować tak, jak ona.

– Czy nikt nie widzi, że jej potrzeba psychiatry? – dodaje zaniepokojony lekarz.

Widzą wszyscy, oprócz samej zainteresowanej.