Joanna Bartel jest znana nie tylko z działalności kabaretowej i ról w kilku filmach czy serialu Święta wojna, lecz także z pokaźnego biustu.

Chociaż przyznaje, że ma z nim problemy, to nie poddałaby się operacji zmniejszenia piersi.

– Z tym biustem same kłopoty mam – mówi Twojemu Imperium. – Zazdroszczę dziewczynom mniej szczodrze obdarzonym przez naturę. Duże staniki kosztują trzy razy więcej. Ale najbardziej drażnią mnie pytania: „Co Pani robi, ze ma tak duże piersi?\”.

– Nie jestem zwolenniczką operacji plastycznych. Chociaż, szczerze mówiąc, nawet chciałabym go zmniejszyć. Ale Bartel bez biustu to jak Paryż bez wieży Eiffla.

Mówi też, że nie chce wyjść za mąż i narzeka na mężczyzn.

– Faceci to taki gatunek, który myśli, że ślubna to jego własność. A ja kocham wolność nad życie (…). Zawsze sobie mówię, że mężczyzn nie zabraknie. Obecnie też się tak pocieszam, bo znowu jestem sama.

– Mama powiedziała mi kiedyś tak: \”Jesteś fajna kobitka. Szkoda cię dla jednego faceta!\”. Tę świętą maksymę posłuszna córka wzięła sobie do serca.

Na pytanie, czy wolałaby mężczyznę łagodnego, czy typ macho, odpowiada:

– Macho?! Takich silnych facetów dzisiaj już chyba nie ma. Coś o tym wiem. Przez pierwsze tygodnie znajomości mężczyzna zgrywa twardziela. Ale wkrótce robi się z niego maminsynek.