Annie Lenox nie jest żadną osobowością telewizyjną ani celebrytką. Annie jest gwiazdą i kiedy mówi, cały show-biznes słucha.

To, co piosenkarka ma do powiedzenia na temat Beyonce, niekoniecznie ucieszy samą zainteresowaną.

Jak wiadomo, Lennox jest wielką orędowniczką feminizmu. Od lat walczy o równość płci, namawia do pokonywania stereotypów. Beyonce też przekonuje, że jest feministką. Na swoich profilach często umieszcza ładnie brzmiące posty o równości. Lenox nie jest jednak do końca przekonana co do szczerości intencji divy:

– Jej feminizm nazwałabym „lajtowym”. LAJ-TO-WYM. Przykro mi. Myślę, że jest fenomenalną artystką – po prostu uwielbiam jej koncerty – ale chciałabym usiąść z nią. Chciałabym usiąść z kilkoma artystami i z nimi porozmawiać. Posłuchać ich, dowiedzieć się, co tak naprawdę myślą.

Zdaniem Lenox zbyt wielu ludzi z show-biznesu gra słowem feminizm. To ładnie wygląda i dobrze brzmi. Jest dosadne i modne. Ale według piosenkarki takie zachowanie jest też tanie.

– Cóż mogę powiedzieć? Seks zawsze się sprzeda. I nie ma nic złego w sprzedawaniu seksu, ale wszystko zależy od twojej widowni. Jeśli tam siedzą 7-letnie dzieci, to masz problem – podsumowała Lenox.

Gwiazdy epatujące swoją seksualnością to dziś norma. Beyonce wcale nie należy do tych najskromniejszych.

Takie zachowanie faktycznie trudno pogodzić z głoszeniem zasad feminizmu.

I jak tu się nie zgodzić z Annie Lenox?

Beyonce nie będzie zachwycona, gdy przeczyta te słowa

Beyonce nie będzie zachwycona, gdy przeczyta te słowa

Beyonce nie będzie zachwycona, gdy przeczyta te słowa