Sara May nie śpi. Sara May czuwa nad poziomem polskiego show-biznesu. Na swoim blogu piosenkarka (która ubiega się o start w konkursie Eurowizji z ramienia Szwajcarii) skrytykowała Nataszę Urbańską.

W sumie trudno nam nie zgodzić się z kilkoma punktami wystąpienia Szczołek. Sami zobaczcie, co jej się nie podoba w parciu Urbańskiej do kariery za granicą:

Natasza powinna startować na rynki wschodnie, śpiewać po rosyjsku utwory w stylu Bielyje rozy. Natomiast jej ciągoty w kierunku rnb, soulu czy nawet pop-u są błędną strategią. Ona po prostu nie ma amerykańskiego feelingu, nie ma ekspresji i nie da rady pozbyć się słowiańskich naleciałości. Próbki nowych produkcji Nataszy są niestety słabe i nijakie. Piosenka \”Love, stone, crazy\” brzmi jak kabaret, dowcip lub
piosenka aktorska . Dziewczynie brakuje charakteru. To nie jest wina producentów. To jej wina.
Od lat była \”zaprogramowaną wykonawczynią studia Buffo\”. Bazowała przez całe życie na coverach, czyli piosenkach znanych i lubianych. Powielała, naśladowała, aktorzyła, ale NIGDY nie była Nataszą
.

Jeszcze mocniej brzmią słowa dotyczące tresury Nataszy:

Nie ma więc żadnych szans na zachodzie, bo nie ma własnego stylu. Nie jest oryginalna. Jest ładna i umie tańczyć, ale wszystko robi na pół gwizdka. Nie wiem kto wcisnął jej ciemnotę, że ma szansę za granicą. Każdy może kupić kompozycje od Timbalanda, producentów Whitney Houston czy Christiny Aguilery. To nie jest żadna sztuka. Wystarczy zapłacić. Sztuką jest mieć własny styl i być kreatywnym. Dziewczyna spłucze się z kasy i na tym się skończy. Powinna jak najszybciej zejść na ziemię. Na świecie dziewczyn piękniejszych, równie wszechstronnych i bardziej zdolnych są tysiące. Szkoda Nataszy, bo jej ambicja i pracowitość to rzadkość w showbiznesie. Niestety od wielu lat była tresowana na gwiazdę studia Buffo, a to nijak się ma do współczesnej rzeczywistości muzyki rozrywkowej.

A jak Wy oceniacie szanse Nataszy Urbańskiej na zrobienie kariery za granicą?

\"\"

\"\"

\"\"