Borys Szyc rok temu miał poważny wypadek samochodowy. Wyszedł z niego cało, ale – jak mówi w rozmowie z Vivą – „to był cud\”.

Aktor jechał wówczas razem z córeczką Sonią. Dachował.

– Często wraca do mnie wspomnienie tej chwili. Nie czułem wtedy strachu. Od momentu, gdy walnął w nas inny samochód, wszystko pamiętam w zwolnionym tempie. Huk. Stajemy na dwóch kołach. Jeszcze próbuję jakoś wykierować auto, żeby nie wpaść na innych. Kładziemy się na bok. Jedną ręką trzymam kierownicę. Odwracam się i drugą kładę Sonii na brzuchu. I tak się wywracamy. Pełny obrót. Cieszyłem się, że płakała. Najgorsza byłaby cisza – opowiada.

– Ona do tej pory miewa złe sny – dodaje.

Więcej w najnowszym numerze Vivy.

&nbsp
\"Borys