Występ Michaela Phelpsa na olimpiadzie w Rio wywołał masę emocji nie tylko z powodu doskonałej formy pływaka. Kiedy Amerykanin, który jest wielokrotnym mistrzem olimpijskim, pokazał się na basenie, oczy kibiców zwróciły się na plecy sportowca.

Zobacz: Szok! Polscy olimpijczycy narzekają na fatalne warunki w Rio: Brud, syf i robaki

Ciało Phelpsa pokrywały ciemnofioletowe plamy.

Niektórzy zastanawiali się, czy to efekt kontuzji. Inni myśleli, że pływak pokrył ciało nietypowymi tatuażami.

Tymczasem sine kółka na ciele Phelpsa to po prostu ślad po bańkach. „Cupping”, czyli metoda medycyny alternatywnej, zyskuje popularność wśród sportowców. Gorące bańki stawiane na ciele mają poprawić krążenie krwi. Lepiej ukrwione mięśnie szybciej się regenerują i mniej bolą po morderczym wysiłku.

Dla sportowców stawianie baniek jest jedną z form powrotu do formy po trudach treningu i wyzwaniach zawodów.

Czytaj też: Masaż bańką chińską

Ślad po bańkach utrzymuje się na ciele przez kilka dni.

Jeśli chodzi o medyczne potwierdzenie skuteczności baniek, opinie lekarzy są podzielone. Większość specjalistów twierdzi, że działanie baniek nigdy nie zostało potwierdzone naukowo, a stawianie ich daje tylko efekt placebo.

Co to za fioletowe plamy na ciele Michaela Phelpsa?

Co to za fioletowe plamy na ciele Michaela Phelpsa?

Co to za fioletowe plamy na ciele Michaela Phelpsa?

Co to za fioletowe plamy na ciele Michaela Phelpsa?