Muzycy Red Hot Chili Peppers mogą mówić o dość niecodziennej sytuacji, która ich spotkała.

Zobacz też: Wokalista Red Hotów nie jest już hot? (FOTO)

Artyści, którzy są właśnie w europejskiej trasie koncertowej, promują nową płytę The Getaway.

W przystanku pomiędzy polskim Open’erem a koncertem w Moskwie, panowie zatrzymali się na Białorusi.

Jakże musiało być ich zdziwienie, kiedy na lotnisku zatrzymała ich białoruska służba celna. Powód był dość „oryginalny”. Otóż funkcjonariusze pomylili muzyków z… Metallicą!

Oficerowie nie dali sobie wytłumaczyć (a być może nie rozumieli), że RHCP nie jest zespołem James Hetfielda.

Zobacz też: Szykowny Anthony Kiedis (FOTO)

Flea, który jest basistą legendarnego zespołu, opisał całe wydarzenie na Instagramie:

Funkcjonariusze służby celnej poprosili nas, żebyśmy by dali im autografy. Problem w tym, że do podpisania dostaliśmy zdjęcia oraz płyty związane z zespołem Metallica.

Dodatkowo artysta napisał, że ich tłumaczenia na nic się zdały, ponieważ:

Oni mieli jednak nad nami władze. Nalegali bardzo mocno, żebyśmy i tak podpisali się na gadżetach, więc zrobiliśmy to. Fakt, zagrałem raz „Fight Fire with Fire” z Metallicą, uwielbiam ich z całego serca, ale nie jestem Robertem Trujillo.

Zobacz też: Ostre granie

Czy naprawdę można ich pomylić z Metallicą?