Niezwykle trudno zrozumieć postępowanie Anny Samusionek.
W jej życiu rodzinnym właśnie rozgrywa się dramat – córka trafiła do domu dziecka.
Jeszcze kilka dni temu Anna zalewała się łzami na antenie Polsatu (więcej tutaj):
– Dzisiaj w nocy miałam straszny sen. Nie wiedziałam jak, nie wiedziałam dlaczego, miałam tylko poczucie, że moje dziecko umarło. I to jest mniej więcej taki ból – wyznała.
Wygląda jednak na to, że jej nastrój nagle się zmienił. Znalazła czas i ochotę na to, by udać się na otwarcie nowego butiku i pozować z uśmiechem fotoreporterom.
I pomyśleć, że w sieci pojawił się właśnie list jej córki wystosowany do samego prezydenta z prośbą o to, by 11-latka mogła zamieszkać z ojcem.
Czyżby Samusionek wśród eleganckiego obuwia odreagowywała stres? Wybrała dobry sposób? Sama twierdzi, że właśnie była w pracy – zapytana przez Super Express o to, dlaczego nie ma z nią dziewczynki, odparła:
– Jestem w pracy, proszę mi wybaczyć. Jest mi naprawdę ciężko.
Cóż… tej pracy nie straci, ale czy to dla niej wszystko?