/ 11.09.2010 /
Kiedy jej ukochany przechodzi kolejną chemioterapię, ona zaciska zęby i występuje.
W Opolu Doda wyglądała jak urodziwa diablica – „czarcie\” buty, lateksowy strój, płonący mikrofon…
Było ostro, ale nie zabrakło wzruszenia.
Rabczewska zadedykowała choremu na białaczkę Nergalowi piosenkę Anny Jantar, Nic nie może przecież wiecznie trwać. Słowa zostały zmienione – tym razem na ciut bardziej optymistyczne.
Doda śpiewając i mówiąc o Adamie nie potrafiła ukryć wzruszenia. To był w pewnym sensie przełomowy koncert. Podobał się Wam?