Trudno nie odnieść wrażenia, że każda impreza tzw. warszawskich salonów to atak klonów. Gwiazdki wymalowane, uczesane i pięknie ubrane pozują na ściance, a każda z nich ma pięknie naciągniętą twarz.

Dorota Wellman też widzi to zjawisko i wyśmiewa je na łamach Gali, nazywając „sexy babciami”.

– Dla premiery jakiegoś kremu wkładają wyrafinowane suknie, godzinami się czeszą i malują. Są wiecznie młode i supersexy. Jeszcze tylko te usta w dziubek (zwane karpikiem lub glonojadem, bo za bardzo nadmuchane przez chirurgów plastycznych), dekolt po pas i już mamy sexy babcie. Makabra! Zastanawiam się, czy dla darmowego słoiczka kremu warto robić z siebie idiotkę.

Wellman idzie dalej:

– Nie podoba mi się tylko to, że wszystkie kobiety mają jednego lekarza, który botoksuje je podobnie. Negatywnie odbija się również to, że kobiety nie zatrzymują się na pewnym etapie, kiedy botoksowanie jeszcze poprawia urodę. Ona przekraczają barierę, po przejściu której wyglądają jak glonojad przesuwający się po ścianie akwarium, z dużymi ustami i wielkimi polikami.
Nic, tylko przyklasnąć.

&nbsp
Dorota Wellman: Robią z siebie idiotki dla słoiczka kremu!