Ewa Błaszczyk opowiada o poprawie stanu zdrowia córki Oli
Niedawno córka aktorki przeszła poważną operację.
Mijają kolejne tygodnie od dnia, gdy profesor Isao Morita z Japonii wszczepił w kręgosłup Oli, córki Ewy Błaszczyk, implanty elektryczne, które mają bodźcować mózg. Teraz rodzina i wszyscy, którzy są życzliwi aktorce i jej córce, trzymają kciuki za efekty zabiegu.
Zobacz: Marianna Janczarska, córka Ewy Błaszczyk, z chłopakiem na salonach (FOTO)
W rozmowie z magazynem Uroda życia, Błaszczyk tak powiedziała o poprawie:
To są drobniusieńkie rzeczy, Mniejsza spastyka w lewej ręce, lepsze trzymanie głowy, podążanie głową za dźwiękiem. Na efekty trzeba czekać. To jest proces.
Aktorka, która od lat wytrwale walczy o to, by jej dziecko w jak największym stopniu powróciło do świata i zaczęło się z nim dobrze kontaktować, jest realistką.
Na pytanie, czy ma nadzieję, że Ola się wybudzi, pada odpowiedź:
Mam.
Czytaj też: ZNANE MATKI, KTÓRE URODZIŁY SWOJE DZIECI BARDZO MŁODO
A z drugiej podkreśla, że ma dystans:
Ja nie jestem pogodzona z takim stanem, bo uważam, że to jest bez sensu. Ola powinna biegać, gadać i mieć chłopca jak Mania. Tylko co innego nadzieja, a co innego myślenie życzeniowe, stwarzanie fikcji. Nauczyłam się to odróżniać – zaznacza aktorka.
Dziś media rozpowszechniały w internecie informację, jakoby córka Ewy Błaszczyk została w pełni wybudzona ze śpiączki. W kolejnych godzinach pojawiały się jednak informacje, że takie stwierdzenie jest nadużyciem – owszem, Ola reaguje na dźwięki, wodzi oczyma i jest z nią kontakt, nie można jednak mówić o „pełnym wybudzeniu”. Sama Ewa Błaszczyk miała skomentować te plotki jako wyssane z palca.
Aktorka cieszy się, że stan dziecka powoli się poprawia. I tym trzeba żyć, tego się trzymać. Trzymamy kciuki za pozytywne efekty operacji.