Zdaniem Super Expressu Hanna Lis, żona Tomasza Lisa, stawia warunki w nowej pracy, czyli TVP, gdzie jeszcze na dobre nie zaczęła pracować.

Pierwszym z nich jest ściągnięcie z Polsatu znajomych reporterów i wydawców. Tego jeszcze nie udało się zrobić. Dlatego dziennikarka rozważa zerwanie umowy. Jeśli się na to zdecyduje, grozi jej 200 tys. złotych kary.

– Od samego początku były problemy. A to nie pojawiła się na próbach kamerowych. Trzy razy nie przyszła na kręcenie zdjęć do kampanii reklamowej – mówią osoby z Woronicza.

W czwartek Andrzej Urbański, prezes TVP, spotkał się z nią i jasno zapowiedział, że to nie ona rządzi w redakcji Wiadomości.

SE w jej problemach zawodowych upatrzuje powód wczorajszego wypadku. Gwiazda „w furii staranowała auto\”, czyli kilkakrotnie najechała na zderzak jadącego przed nią samochodu.

Hanna Lis broni się:

– Od TVP nie wzięłam dotąd złotówki. Choć przez ostatnie miesiące zgodnie z wolą prezesa Urbańskiego solidnie pracowałam, by wzmocnić zespół \”Wiadomości\”. Otrzymuję wynagrodzenie wyłącznie za prowadzenie programu. I jeszcze jedno – ucinając inną plotkę: nie mam w kontrakcie zapisanej żadnej odprawy. Żałuję, że nie dojdzie do transferów, ale wierzę telewizji publicznej, która mówi, że drzwi dla tych ludzi są wciąż otwarte. Ja chcę skupić się na tym, by wspólnie z zespołem Wiadomości robić jak najlepszy program o 19.30.