Internet to miejsce dla osób z silnymi nerwami. Jeśli jesteś sławny, musisz liczyć się z tym, że niezależnie od tego, jak będziesz wyglądać i co będziesz robić, zawsze będzie źle. Internauci to surowi sędziowie i wytykają najmniejszy błąd. Jednocześnie show biznes jest miejscem dla ludzi idealnych, a jakiekolwiek zdradzenie się z defektami jest równoznaczne z falą krytyki.
Mimo że gwiazdy to też ludzie nie mogą mieć pryszczy, cellulitu, oponki na brzuchu czy tłustych włosów. Tzn. mogą, ale na własne ryzyko – prasa nie odpuści takiej okazji.
Hejterzy mają niesamowitą moc np. przegonili już z instagrama Solange – siostra Beyonce wycofała się na pewien czas z sieci po tym, jak internauci pisali jej, że ma brzydkiego syna.
Teraz ciężaru sławy i idących za nią konsekwencji nie utrzymała raperka, Iggy Azalea. 24-letnia Australijka została sfotografowana ostatnio w samym bikini. Uwagę przykuwały jej poryte cellulitem pośladki. Reakcja internetu? Cóż, możecie się domyślić. Iggy poczytała, co sieć uważa na temat jej pomarańczowej skórki i oznajmiła fanom, że… odchodzi.
Właśnie wróciłam ze świetnych wakacji, wchodzę do sieci i dowiaduję się, że to szokujące i niesamowite, że kobieta może mieć cellulit! LOL.
Po prostu chciałabym się cieszyć odrobiną spokoju bez gości z wielkimi obiektywami, którzy robią mi zdjęcia z ukrycia.
Chciałabym, żeby moi fani widzieli, że biorę sobie wolne od mediów społecznościowych.
Chcę być szczęśliwa, a w sieci jest za dużo negatywnych emocji – napisała na Twitterze gwiazda.
Nie pierwsza i nie ostatnia gwiazda walczy z pomarańczową skórką. Cellulit dotknął nawet Beyonce czy Jessicę Albę i miliony kobiet na całym świecie.
Czy hejty to faktycznie powód, by znikać z mediów społecznościowych, na których śledzą cię fani?