My częściej mówimy o naszych przysłowiowych narodowych wadach niż zaletach. Zespół Infernal wad nie widzi, zachwala zalety.

Lina i Paw z duńskiej grupy kochają spontaniczność Polaków. Doświadczyli jej m.in. w następującej sytuacji.

– Jechaliśmy na koncert busem i po drodze zatrzymaliśmy się na parkingu, by kupić coś do picia i pójść do toalety – opowiada Super Expresowi wokalistka. – Niedaleko tego miejsca odbywało się wesele i wszyscy wybiegli z imprezy, by nas zobaczyć. Co więcej, od razu zaprosili nas do środka! Zaśpiewaliśmy nawet piosenkę młodej parze. To było na kompletnym odludziu. Niesamowita historia. To się mogło zdarzyć tylko w Polsce!

Rzeczywiście, co jak co, ale biesiadować to my lubimy ;). Co poza tym podoba im się w naszym kraju? W skrócie to… wszystko.

– Ilekroć tu przyjeżdżamy jest piękna pogoda, a ludzie są przesympatyczni. Jedzenie jest super, zwłaszcza bigos! Znamy kilka polskich słów „dziękuję\”, \”cześć\” i \”ręce do góry\”. Co ciekawe, polskie słowo \”tak\” po duńsku oznacza \”dziękuję\”. Gdy przyjechaliśmy do was po raz pierwszy, byliśmy zdziwieni, że wszyscy ciągle nam dziękują!