Jarosław Kuźniar to słynny podróżnik – swego czasu TVN Style emitował jego program Poza szlakiem. Dziennikarz był wtedy między innymi w Rio De Janeiro, gdzie od trenera personalnego, który obejrzał jego ciało, usłyszał: Żal mi cię, człowieku!.

Teraz Kuźniar stał się obiektem żartów i kpin po tym, jak w magazynie Grazia opowiedział o swoich sposobach na tanie podróżowanie.

Dziennikarz TVN mówi, że gdy leci w daleką podróż z córką (2-letnią) nie zabiera ze sobą żadnych gadżetów.

Kiedy ląduje w Stanach, idzie do supermarketu, kupuje potrzebny sprzęt, a potem, gdy wakacje się kończą, dziennikarz oddaje wszystko (w Stanach jest taka możliwość) mówiąc, że „zakupy mu nie pasowały”.

Podróże są fantastyczne dla dzieci. Widzę, jak Zośka reaguje na wszystko, co nowe. Na ludzi, jedzenie. Na podróż z dzieckiem wcale nie jest trudno się spakować, nie trzeba brać wanienek, krzesełek i Bóg wie czego jeszcze. Fotelik samochodowy? Nie ma sensu. Do Kanady i USA nie braliśmy żadnych gadżetów. Pojechaliśmy do Walmartu, kupiliśmy wszystko, co było nam potrzebne, a pod koniec podróży wszystko oddaliśmy, mówiąc, że nam nie pasowało – zdradza Kuźniar swoje podróżnicze „tipy”.

Tymczasem na Twitterze trwa już ożywiona dyskusja na temat zaradnego Kuźniara. Pod hasłem „sekrety Kuźniara” znajdujemy takie oto „kwiatki”:

Kupę robię tylko w pracy, można nieźle przyoszczędzić na papierze – nabijają się internauci z „oszczędnego” dziennikarza.

Oszczędzam mózg, staram się nie myśleć.

Do pracy przychodzę zawsze z rozładowanym telefonem – żartuje ktoś inny.

Korzystam ze wszystkich darmowych badań, nawet mammografii – pisze ktoś jeszcze.

Internauci nabijają się z Kuźniara

Internauci nabijają się z Kuźniara

Internauci nabijają się z Kuźniara