Przykra wiadomość – dziennikarz Irek Bieleninik jest poważnie poparzony. Ma obrażenia twarzy, ramion i spalone włosy.

Jak donosi Fakt, do wypadku doszło w Tunezji i ponoć tylko przypadek (a może cud?) sprawił, że Bieleninik nie stracił wzroku.

Niedaleko niego wybuchła butla z gorącym olejem.

– Tego dnia była burza piaskowa i założyłem specjalne okulary. Gdyby nie one, straciłbym wzrok – mówi gazecie dziennikarz. – Jedyny lekarz, który znajdował się wtedy na miejscu, był Chińczykiem. Słowa nie znał po angielsku, ratowałem się na miejscu wodą mineralną i sprejem na oparzenia. Na początku nie wyglądało to tak źle. Potem okazało się, że to poważne obrażenia.