– Chcesz powiedzieć, że straciłaś kontrolę nad tym, co się stało? – tak brzmiało jedno z pierwszych pytań wywiadu z Isabel Olchowicz-Marcinkiewicz.

– Kontrolę? Z perspektywy Londynu się tego nie widzi. Ale faktycznie, w tabloidach było tego sporo. Być wkręconym w coś takiego nie jest miłe. Dla mnie najważniejsze jest zdanie moich bliskich. Wiadomo, że jak ktoś mnie zna, to przeczyta i machnie na to ręką. Człowiek, który zna swoją wartość, to się takimi rzeczami nie przejmuje.

Isabel, miotająca się pomiędzy Izabelą, Isabel a Izą, w swoim wywiadzie dla Dzień Dobry TVN była bardzo zdenerwowana. A przecież nie mówiła o niczym nowym.

– Poznałam Kazimierza od zera. Ja nie interesuję się polityką, kto był prezydentem, kto premierem… – powiedziała jakby na swoje usprawiedliwienie.

Jak tłumaczy swoją sesję w Vivie, którą Kinga Rusin nazwała świadomym kreowaniem wizerunku?

Twierdzi, że… ubierano ją w brzydkie sukienki i w końcu chciała pokazać „coś swojego\”.

Niestety, z wywiadu nie wyłoniła się ani kobieta interesująca, ani błyskotliwa.

W momencie, kiedy stwierdziła, że od Kazimierza \”uczy się spokoju\” i dzięki któremu \”tak spokojnie siedzi na kanapie\”, wierciła się pełna niepokoju.

Tutaj znajdziecie wywiad z Isabel Olchowicz-Marcinkiewicz.