Jan Mela to pierwszy niepełnosprawny uczestnik Tańca z gwiazdami w naszym kraju. Polarnik postanowił udowodnić, że niepełnosprawność w niczym nie ogranicza. W jednym z wywiadów wyznał, że połowę wynagrodzenia za udział w odcinkach przeznaczy na cele charytatywne. Po pierwszym odcinku widać, że może zagrzać miejsce na parkiecie znacznie dłużej niż Marta Wierzbicka. Ciekawe, czy jego najnowsze, mocne, wypowiedzi przypadną do gustu produkcji.

Mela podczas rozmowy z Wprost zdecydował się skrytykować TzG:

– Nie jara mnie robienie show i kręcenie pupą, udowadnianie, jaki jestem zajebisty. Już sama nazwa programu dla mnie jest rażąca, bo nie jestem gwiazdą. A taką rolę mam pełnić. Nie oszukujmy się, ten program jest odziany w kolorową tandetę.

Kiedy redaktor zapytał, czy chłopak nie boi się tak ostrych słów, Mela dopowiedział:

– Ale to nic złego. To lekka, przyjemna dla oka zabawa. Wysoka oglądalność pokazuje, że chcemy takich programów. Chodzi mi raczej o to, że szefostwo „kolorowej tandety” będzie ci płacić za występy. Kasa też jest ważna, a niepotrzebnie stanowi temat tabu. Pieniądze w połowie chciałbym przeznaczyć na działania mojej fundacji, czyli na pomoc osobom po amputacjach.

Ciekawe, czy inna z gwiazd na jego miejscu odważyłaby się na podobne teksty.

&nbsp
Jan Mela o Tańcu z Gwiazdami:Kręcenie pupą, kolorowa tandeta

Jan Mela o Tańcu z Gwiazdami:Kręcenie pupą, kolorowa tandeta

Jan Mela o Tańcu z Gwiazdami:Kręcenie pupą, kolorowa tandeta