Robert Janson chyba po raz pierwszy postanowił wypowiedzieć się na temat wypadku, wksutek którego Monika Kuszyńska straciła władzę w nogach.

– Nieważne, jaka jest przyczyna wypadku, kierowca zawsze bierze winę na siebie – powiedział w rozmowie z Super Expressem. – Mieliśmy z Moniką ogrom szczęścia, że wyszliśmy z tego żywi. To cud, że umknęliśmy z objęć śmierci. To również cud, że chodzę przy tych złamaniach, które miałem.

„Cudu\” nie starczyło, by i Monika mogła chodzić. Za to żyje. Ostatnio jednak pojawiła się szansa, by mogła chodzić.

– Jest możliwe, że będzie chodzić, ale dzięki urządzeniu – parapodium dynamicznym. Ale nie o własnych siłach… – twierdzi lekarz specjalista, opiekujący się wokalistką. – Z czasem może dojść do nagłego napięcia mięśni, które już pozostanie, co umożliwi pacjentowi poruszanie się. Taka osoba może się poruszać tzw. pingwinim krokiem.

– Zawsze będę walczył o Monikę i razem z nią, z wszelkimi przeciwnościami – przekonuje Janson. – Jeśli chodzi o moją pomoc finansową, to nie chcę się chwalić. Może Monika będzie chciała kiedyś o tym opowiedzieć. Deklaruję jednak pomoc Monice każdą kwotą, która będzie potrzebna. Zawsze jej pomagałem i będę pomagał dalej.

Już media uważnie sprawdzą, czy tak faktycznie będzie.