W najnowszym numerze Pani Joanna Brodzik mówi o macierzyństwie i związku z Pawłem Wilczakiem.

Choć na początku był żal i łzy (synowie aktorki byli wcześniakami i rodzice zamiast w domu przed długi czas opiekowali się nimi w szpitalu), teraz powoli wszystko wraca do normy. Ale Joanna Brodzik ma już dystans do pewnych mitów:

– Wkurza mnie, gdy ktoś próbuje wmawiać, że bycie matką to wieczna bajka, pasmo szczęśliwości. Myślisz, że to prawdopodobne? No dobra, może są wyjątki. Mnie się to nie zdarzyło – mówi aktorka.

O swym związku z Pawłem Wilczakiem nie mówi wiele. Zdradza tylko tyle, że jest z właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.

Z ciekawostek na temat aktorki możemy się dowiedzieć, że jest pedantką wielbiąca porządek i wyrzuca wszystkie zbędne rzeczy pojawiające się w zasięgu wzroku. Okazuje się także, że przed długi czas aktorka cierpiała na sercowe rozterki. W takich chwilach pomagało jej poczucie humoru.

Kiedyś dostałyśmy zaproszenie na wieczór panieński koleżanki – wspomina Marzena Rogalska, przyjaciółka aktorki. – Aśka nie powiedziała: „Nie mam zamiaru teraz patrzeć na cudze szczęście”, tylko: „Dobra, idę, ale przebieram się za męskiego striptizera, będziemy udawać, że zamówiłaś mnie na wieczór”. Kiedy wpadła na imprezę w garniturze, z namalowanymi wąsami, nawet ja jej nie poznałam.

\"Joanna