Płytę To Mój Czas Justyny Steczkowskiej można już kupić w sklepach. Piosenkarka starannie przygotowała jej promocję – o albumie mówiła od jesieni ubiegłego roku, w Gwiazdy tańczą na lodzie wykonywała premierowe utwory. Była podekscytowana i szczęśliwa.

Tymczasem płyta nie spodobała się recenzentom. Jacek Skolimowski z Dziennika napisał recenzję, w której zawarł miażdżącą krytykę nowego projektu Steczkowskiej.

Miałka muzyka i teksty o niczym – to największe bolączki polskiej muzyki popularnej. Brakuje przebojów, brakuje osobowości, brakuje wielkich sukcesów, które by napędzały nasz rynek – pisze recenzent i kontynuuje – Justyna Steczkowska swoim najnowszym albumem „To Mój Czas\” (…) niestety tylko pogłębia tę tragiczną sytuację. Chociaż czego więcej można było się spodziewać po tej jarmarcznej gwieździe telewizyjnej?

Dziennikarz mówi wprost o upadku gwiazdy i zastanawia się:

Nie wiadomo, w jakiej kategorii Steczkowska chce teraz startować – jak Edyta Górniak kreować się na popową divę? Udawać ambitną i wszechstronną artystkę jak Kayah? Czy może korzystać z medialnego rozgłosu na wzór Tatiany Okupnik? A może po prostu wciąż nie udaje jej się przytrzeć nosa Dodzie?

Ostatnie zdanie musiało być szczególnie bolesne dla wokalistki, która do nieprzychylnej recenzji odniosła się na swym blogu:

Zadzwoniłam do niego z pytaniem, czy miał okazję chociaż raz być na moim koncercie i czy na pewno wysłuchał całej płyty? A on odpowiada, że nie, mu przykro, ale nie… chyba pozostawię to bez komentarza. Mam nadzieję, że będziecie bojkotować takie zachowania recenzentów, a nasz \”recenzent\” zanim kolejny raz napisze taką bzdurę, o jednej z nas, mocno przyjrzy się naszej twórczości i wpadnie na koncert, zanim go opisze.

Źródło: dziennik.pl, justynasteczkowska.pl

\"To