Kammel: Cała owa afera jest medialnym kłamstwem
Pieniądze? Jakie pieniądze! Tomek kocha kobiety, a jego matka nie je kotów.
To był dość zabawny wywiad. Mamy wrażenie, że Tomek Kammel chce przekonać wszystkich, że NICZEGO NIE BYŁO. Nie było afery, nie było żadnych pieniędzy… Jeszcze chwila, a uwierzylibyśmy, że jego narzeczona cierpi na anoreksję.
Przypomnijmy najpierw w skrócie sedno afery „Kammelgate\”: Katarzyna Niezgoda, wówczas członkiem zarządu banku PKO SA, miała zlecać firmie Sparrow, w której Kammel miał udziały, szkolenia, za które firma to otrzymywała krociowe wynagrodzenia.
– Cała owa afera jest medialnym kłamstwem – powiedział Kammel w rozmowie z Kubą Wojewódzkim. – Nie ma afery związanej ze mną czy kimkolwiek mi bliskim. Katarzyna straciła pracę z zupełnie innych powodów, o których rozpisuje się prasa, z zupełnie innych powodów, które są teraz przedmiotem postępowania prawnego, które Katarzyna wytoczyła swojemu byłemu pracodawcy.
– Żadna moja firma nie szkoliła ludzi w banku PKO SA, ani ja ich nie szkoliłem – dodaje.
A gdy Kuba spytał o to, za co Kammel kupił sobie swoje drogie samochody, ten odparł:
– Jakie pieniądze?! Ja nie wiem, o czym ty mówisz!
– Gazeta znana w wąskich biznesowych mediach postanowiła podbić sobie nakład wymyślając historię – przekonuje.
Tomek idzie dalej w zaparte twierdząc, że z telewizji też wyleciał z powodu spisku:
– Ja straciłem pracę przez spisek! Ludzie postanowili mnie zinstrumentalizować, by zachować swoje stanowiska. Byłem tylko i wyłącznie pretekstem.
Kuba zmienia temat i pyta o matkę prezentera. Tę, która według kolorowych gazet przymiera głodem, mieszka w zawilgoconym domu, samotna i schorowana.
– Posłuchaj moja mama jest specjalistą, robi projekty i jestem z tego naprawdę dumny – bronił się Kammel.
Na końcu padło pytanie, co też Tomek widzi w Kasi Niezgodzie, a dokładniej: jej bardzo pełnej figurze.
– Ja kocham kobiety – odparł ogólnikowo Tomek.