Od pamiętnego wieczoru, kiedy Edyta Herbuś odbierając nagrodę za zwycięstwo w konkursie Eurowizji dała plamę kalecząc język angielski, plotarskie media co jakiś czas napominają tancerkę, żeby wzięła się za naukę.

Najpierw Świat i Ludzie z troską przyjrzał się problemowi. Powołując się na znawcę tematu napisał, że łatwiej jest się nauczyć podstaw języka, niż tańca towarzyskiego na mistrzowskim poziomie.

Dziś Edytę Herbuś „bierze na warsztat” Fakt. Pisząc o nadchodzącej trasie tanecznej, z jaką wkrótce wyruszy para, gazeta pisze o konieczności nauki angielskiego.

Owszem, angielski by sie przydał. Ale nie zapominajmy o mowie ciała, które u Herbuś jest wyjątkowo wymowne!