Kate Wisnlet chyba nie może się zdecydować. W najnowszym Vanity Fair Italia raz jest orędowniczką kobiet „o prawdziwych kształach\” (czyli dalekich od rozmiaru 0), innym razem o swojej dawnej wadze mówi: \”byłam gruba\”, choć nigdy tak naprawdę nie miała prawdziwej nadwagi.

Winslet przekonuje:

– Żadna z moich znajomych nie nosi rozmiaru XS. A nie, przepraszam, jest jedna: moja córka. Tylko że Mia ma 11 lat.

Brzmi jak oparcie dla kobiet, które borykają się z akceptacją własnego ciała.

Za moment jednak aktorka stwierdza:

– Kiedyś [krytyka pod adresem jej ciała] mnie raniła. Miałam dwadzieścia lat i udawałam, że mnie do nie obchodzi, ale czułam się naprawdę bardzo źle. Przed dziennikarzami udawałam wyższość, ale w środku umierałam. Teraz jest inaczej. Potrzeba na to czasu, ale uczysz się tego.

Teraz aktorka jest szczuplejsza o kilkanaście kilo.

– To prawda, że potrzeba czasu, żeby pozbyć się tej grubaski, którą kiedyś byłaś, ale – no wiesz – jestem szczerze wdzięczna za moje pośladki. Wow, czy to nie cudowna kwestia?

\"Kate