Kevin Federline zaczął powoli odchodzić w zapomnienie, co go przeraziło. Dlatego też wpadł na genialny pomysł. Postanowił udzielić wywiadu magazynowi People i opowiedzieć wszystko od A do Z, jak to było z całą sytuacją z Britney.

Pan Cudowny przedstawił się jako jedyna osoba, która chciała, aby ich małżeństwo przetrwało i to on stawiał dobro dzieci na pierwszym miejscu.

Trochę to dziwne, bo z tego co nam się kojarzy, Kevin jakoś nie przejmował się swoimi maluchami, gdy balował z kolegami w Las Vegas.

Czy pamiętasz kiedy po raz pierwszy spotkałeś Britney?

– Pierwszy raz zobaczyłem Britney w klubie Joseph’s, w Hollywood. Nasze oczy się spotkały i to było to. Szybko nauczyłem się jaki dziwny jest świat showbiznesu.

Jakie jest twoje najmilsze wspomnienie z okresu małżeństwa?

– Sam ślub. Nigdy nie przypuszczałem, że wezmę ślub. To był naprawdę bardzo ekscytujący i szczęśliwy moment. Oddawałem komuś swoje życie i to bez żadnego zająknięcia.

Co więc poszło nie tak?

– Ciężko być małżeństwem, potem przychodzą dzieci i one zmieniają wszystko. Ja skupiłem się głównie na ich dobru. Nie chodzi o to, że ignorowałem Britney, ale moi synowie byli i są dla mnie najważniejsi. Oczywiście mieliśmy konflikty, ale starałem się dojść do porozumienia z Brit. Ona nie rozmawiałam ze mną, tylko od razu poszła złożyć papiery rozwodowe. Byłem totalnie zszokowany.

Wiele osób zarzuca Ci, że walczyłeś o dzieci tylko ze względu na pieniądze.

– Moje pierwsze pytanie do prawnika było: „Czy będę mógł kiedykolwiek widzieć moje dzieci?\”. Powiedziałem mu, że jestem w stanie wydać każde pieniądze, tylko po to żeby wiedzieć, że z moimi synami jest wszystko okey. Tylko to się liczyło. Nie wiedziałem jaką moc ma Britney i to mnie przerażało.

Jak zareagowałeś na sytuacje ze stycznia, kiedy Britney zamknęła się w łazience z Jaydenem, a potem została odwieziona do szpitala?

– Ta cała noc to jeden wielki koszmar. Chcesz pogadać o najgorszej sytuacji w moim życiu, to najprawdopodobniej była ta. Bardzo się martwiłem o nią, ponieważ zależy mi na niej. To jest matka moich dzieci. To, że nie kocham jej nie oznacza, że mi na niej nie zależy. Chce, żeby była w jak najlepszym stanie i żeby robiła to co kocha.

Czy sytuacja się poprawia?

– Wszystko się zmieniło. Dzieci chcą do niej jeździć. Jest pewien grafik u mnie w domu, który Britney też przestrzega. Nie chodzi o to, aby był idealnie taki sam, ale żeby najważniejsze rzeczy były zachowane.