Kora Jackowska przed programem Must be the Music żyła w cieniu i niewiele o niej słyszeliśmy. Teraz to się zmieniło, pierwsza dama polskiego rocka znowu ma swoje 5 minut i robi wszystko, by jak najlepiej je wykorzystać.

W najnowszym wydaniu Gali piosenkarka opowiada o swoim życiu. Mówi o matce, która oddała ją do sierocińca, gdy Kora miała 5 lat. Wspomina o próbach samobójczych i powodach, dla których nie chciało jej się żyć.

Non stop popełniałam samobójstwo. Od dziecka wciąż umierałam. Regularnie nie chciałam żyć – wyznaje Kora. – Zabijałam się, aż do momentu, kiedy naprawdę prawie umarłam. Odratowano mnie cudem. Potem zdarzało mi się jeszcze oczywiście zniechęcenie życiem, ale nigdy już nie podejmowałam prób samobójczych.

Pewnie nikt się nie domyśla, co sprawia największą radość piosenkarce? Otóż Kora uwielbia w wolnym czasie malować figurki Madonny.
– Bo to jest piękne, to mnie wzrusza, stoję przed taką Madonną jak przed matką… – opowiada Jackowska. – Człowiekowi już zawsze wydaje się, że jest niedostrzegany, nikt go nie kocha i nie chce. To takie tatuaże i ryty, których już nie sposób się wyzbyć. Gdzieś więc pewnie w tym symbolu Madonny znajduję pewne ukojenie. Ona urasta do rangi nadzwyczajnie opiekuńczej i sprawczej.

Kora otworzyła się, opowiedziała o życiu, bólu i stracie. i choć ma swoje dziwactwa (więcej tutaj), to jednak posiada również wrażliwą i szczerą duszę.

Cały wywiad możecie przeczytać TUTAJ, albo w najnowszym wydaniu Gali.

\"\"