Nicki Minaj wie, jak zrobić show. Dziś znaczy to mniej więcej tyle, co zaszokować publiczność.

Jak to zrobić? Uderzając w tabu albo w religię. Minaj wybrała to drugie.

Na czerwonym dywanie pojawiła się u boku mężczyzny przebranego za papieża, zaś na scenie udawała opętaną – mówiła językami i wiła się w konwulsjach.

Bill Donohue, prezes Ligi Katolickiej, zauważył, że „nikt nie odważyłby się obrazić Judaizmu czy Islamu\”.

Kościół Katolicki? Proszę bardzo, zresztą Nicky nie była pierwsza.

Publiczność chyba się przyzwyczaiła, ale duchowni i organizacje katolickie nie.

Reakcje blogerów i \”twitterów\” były mieszane, ale bez większego oburzenia. Jeden z nich napisał z przekąsem: \”Steve Wonder miał najwięcej szczęścia wśród publiczności na koncercie Nicky Minaj\”.