W najnowszym numerze Gali Halinka Mlynkova i Łukasz Nowicki opowiadają co prawda o swoim związku, ale sielanka nie bywa już tak interesująca. Nas bardziej zaciekawiły wyznania Łukasza dotyczące jego słynnego ojca, aktora Jana Nowickiego.

Ojciec był w domu gościem. Długo wyczekiwanym. Pojawiał się zazwyczaj niespodziewanie, przeważnie z fajnym prezentem. Miałem wtedy dwie, trzy godziny, żeby z nim pobyć. Potem znikał. Nie znałem go siedzącego w fotelu z książką czy krzątającego się po kuchni. Tym bardziej wydawał mi się magiczny.

To, w czym czuję się kaleki, to moje relacje z synem. Nie chcę zrzucać winy na ojca, ale prawda jest taka, że nie mam żadnego problemu, aby zostawić Piotrka na dwa tygodnie.

Podświadomie wydaje mi się, że go nie krzywdzę. Świadomie i logicznie oczywiście wiem, że tak. Wiem, że sam wiele straciłem i jestem w pewnym sensie okaleczony. Do tego stopnia, że gdy mój ojciec zrobił kiedyś kawał i zażartował, że z nami zostanie, byłem przerażony.