Łukasz z Rolnik szuka żony czekał, aż skończy się jego umowa, by powiedzieć TO
To było do przewidzenia?
Prawdopodobnie programy reality show nie istnieją. Każdy show kręcony jest krok po kroku według scenariusza.
Zobacz: TO JEST SZOK! Adam Kraśko schudł 40 kilogramów! (FOTO)
Pamiętacie Łukasza z drugiej edycji programu Rolnik szuka żony? Oto, co mężczyzna powiedział w rozmowie z portalem nowiny24.pl.
Nie mam zarzutów co do umowy, ale w niej było też napisane, że jeśli dostaniemy się do trójki, to przed przyjazdem do rolników, nie kontaktujemy się z nimi, żeby szanse były równe. To zostało złamane. Między rozgrywkami sportowymi a spotkaniem u Ani minęło 3-4 tygodnie. W tym czasie nie powinniśmy mieć ze sobą kontaktu, a tymczasem Ania złamała regulamin i wręczyła swój numer telefonu Mariuszowi i Kubie. Mariusz postanowił z tego skorzystać, o czym dowiedzieliśmy się, gdy przyjechaliśmy do Ani. Byliśmy w kuchni, zapytałem o cukier. Podał mi go Mariusz, wiedział więc co i gdzie się w kuchni znajduje, a przecież oficjalnie byliśmy tam pierwszy raz. Wieczorem przyznał się, że już raz był u niej – mówi mężczyzna w rozmowie z Nowiny24.pl.
Zadzwoniłem więc do produkcji i powiedziałem, że nie chcę przyjeżdżać, bo to nie ma sensu. Powiedziano mi, że muszę przyjechać, bo już jest nagrane, kto zostaje w trójce osób, która przyjedzie do Ani. Stwierdzono też, że to nie jest możliwe, że Ania i Mariusz mają ze sobą kontakt. Nie miałem pretensji do niej ani do niego, ale uważałem, że mój przyjazd jest bez sensu, skoro Ania już w zasadzie wybrała. Powiedziano mi jednak, że podpisałem umowę, w której zobowiązałem się, że przez rok jestem do ich dyspozycji i przyjechać muszę. Inaczej zapłacę karę – 200 tys. zł. – dodaje.
Zobacz: Finałowy odcinek Rolnika. Wnioski? Rolnik nie szuka żony
Zdziwieni?