Holly Madison, która jest sławna jedynie z tego powodu, że spotyka się z Hughiem Hefnerem, korzysta ze swoich pięciu minut.

W niedzielę wybrała się z przyjaciółmi na małe zakupy w West Hollywood, po drodze zatrzymując się na mrożoną kawę w ulubionym miejscu gwiazd, Starbucks. Przy okazji pojawili się paparazzi, więc Holly postanowiła zabrać głos w sprawie plotek o tym, że ona i Kendra Wilkinson nie przepadają za sobą. Jak powiedziała: Ostatnie plotki to zwykłe głupstwa. Podobno jestem zazdrosna o Kendrę, bo ona ma swoje imperium, a ja siedzę koło Hefa i nic nie robię. Po pierwsze jakie imperium? Ja przynajmniej oprócz „The Girls Next Door\” mam także stałą pracę. Przepraszam za to, że mam mózg i jakieś cele w swoim życiu, a nie tylko bycie weekendową gwiazdą.

Nas ubawiło ostatnie zdanie. Wyznanie, że ma mózg może ją w świecie golizny drogo kosztować. To tam wybitna rzadkość. Inne króliczki pewnie już kipią z zazdrości. A tak przy okazji, czy lansowanie się przed fotoreporterami w Starbucksie nie jest oznaką bycia weekendową gwiazdką?