Magda Cielecka zrzuca z siebie wszystkie maski, z jakimi kojarzyliśmy ją przez ostatnie lata. Coraz częściej mówi o swoich prawdziwych pragnieniach, o nie zawsze kolorowych życiowych doświadczeniach. Napomyka o miłości, rodzinie, zakorzenieniu. Czyżby jedna z lepszych i bardziej niepokornych artystek naszego kina dojrzała?

W rozmowie z Twoim Stylem Cielecka wspomina swoje młodzieńcze lata:

– Miałam 17 lat, startowałam wtedy w konkursach recytatorskich w czarnej długiej spódnicy, z pomalowanymi na czarno ustami, w drewnianych koralach i, czasem, różańcem w kieszeni. Byłam religijna, oazowa, skostniała w poglądach – wymienia.

Potem opowiada o czasach fascynacji teatrem i swoimi ciężkimi rolami:

– Wydawało mi się, że jestem za grzeczna do ról, które gram, że powinnam coś przeżyć, bo niewiele o nich wiem. Moja praca jest niebezpieczna, kusi, żeby sprawdzać na sobie pewne sytuacje, żeby zobaczyć, jak się na nie reaguje, żeby obserwować przykre, trudne momenty i kolekcjonować je w sobie. To może wzbogaca, ale czasem rzuca w nie najciekawsze rejony – mówi Cielecka.

Aktorka wspomina także o dawnych relacjach z mężczyznami:
– Byłam w związku, w którym było dobrze, ale mimo to chciałam spróbować czegoś innego. Zobaczyć jakiś nowy świat, którego jeszcze nie dotknęłam. Chciałam coś wypróbować, sprowokować, zaprzeczyć temu nienagannemu życiu. Chciałam się zbrudzić – wspomina.

Dziś aktorka najwyraźniej dojrzała do pewnych decyzji. Inaczej traktuje mężczyzn, w inny sposób buduje relacje z ludźmi. Wydaje się, że jest cieplejsza i bardziej
tolerancyjna.

Czy Cielecka znajdzie swoją drugą połowę? Czas pokaże. My życzymy odwagi i powodzenia.

Cały wywiad z Magdą Cielecką znajdziecie tutaj.

\"Magda