Wszyscy już zapomnieli o Lindsay Lohan (28 l.)? Coś zatem trzeba „palnąć”, by znów o sobie przypomnieć. Choćby na chwilę.

Aktorka udzieliła niedawno wywiadu, w którym przemyciła prawdziwą bombę. Dziś jest o niej głośno we wszystkich serwisach. Otóż Lohan powiedziała, że w lutym 2012 roku, gdy pracowała w kostnicy (była to część programu edukacyjno – rehabilitacyjnego, jakiemu poddano uzależnioną Lohan), znajdowały się tam zwłoki Whitney Houston. Lindsay została wyznaczona do zamknięcia worka.

Jak tylko ta informacja trafiła do mediów, głos zabrali urzędnicy z biura koronera w Los Angeles, którzy zaprzeczyli, jakoby Lohan miała kontakt z ciałem zmarłej gwiazdy.

Żadna z osób, które trafiły do kostnicy na „program naprawczy” nie została skierowana do sprawy Houston. Poza tym piosenkarka nie została przewieziona do kostnicy w worku, jej ciało nie leżało też w nim w następnych godzinach.

Zwłoki piosenkarki leżały na folii i były okryte prześcieradłem – w takim stanie przewieziono je z hotelu, w którym zmarła gwiazda – twierdzi biuro koronera.

MAKABRA. Lindsay Lohan mówi, że pracowała przy zwłokach...