/ 23.01.2010 /
Jak to mówią, diabeł tkwi w szczegółach. A tych pełno jest w wymuskanym wizerunku wielkiej divy, Mariah Carey.
Podczas ostatniego koncertu gwiazdy doszło do małej, ale komicznej wpadki.
Piosenkarka zjeżdżała w dół, siedząc na huśtawce, ubrana w wielką suknię. Wyglądała jak gigantyczna beza. Powoli opuszczano Mariah w dół… wprost na stojącego pod nią tancerza, który – zgodnie z choreografią – rozkładał ręce, jakby modlił się w ekstatycznym uniesieniu.
W pewnym momencie Carey praktycznie siedziała biednemu mężczyźnie na głowie, a przynajmniej takie sprawiało to wrażenie:
MariahJournal.com
W rzeczywistości tancerz stał dwa kroki za piosenkarką. Z tym że na zdjęciach i na scenie wyglądało to zupełnie inaczej.