Mel B niejednokrotnie wspominała jak ważną rolę pełni w jej życiu seks. Piosenkarka wyznała kiedyś, że aby zachować wysportowaną sylwetkę, uprawia z mężem, Stephenem Belafontem, seks aż 5 razy dziennie.

Najnowsze wyznanie anonimowej striptizerki nie powinno więc zrobić na nas żadnego wrażenia. A jednak.

Podczas zeszłotygodniowego pobytu w Australii Melanie i jej ukochany mieli zaprosić do swojego pokoju hotelowego nowo poznaną dziewczynę.

Wyznała ona później, że jeden z ochroniarzy pary podszedł do niej i zapytał wprost czy nie miałaby ochoty na odbycie aktu seksualnego z jego pracodawcami. Mimo początkowego wahania, tancerka uznała, że taka okazja może się już nigdy więcej nie powtórzyć.

Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, co stało się naprawdę. Wątpimy, aby zainteresowani zabrali głos w tej sprawie. Chyba, że zdecydują się na pozew. Ostatnimi czasy jest to przecież bardzo modne.