Miranda Kerr funkcjonuje teraz częściej jako matka, niż jako modelka. Piękny aniołek Victoria’s Secret opowiada w magazynie In Style o swoich macierzyńskich doświadczeniach, między innymi o porodzie:

Nigdy nie odczuwałam aż tak wielkiego bólu, mimo to przez cały czas byłam świadoma i obecna, skupiona na oddechu i medytacji – wspomina Miranda. – Myślałam wciąż: jak to zrobiły inne kobiety? Skoro im się udało, ja też dam radę.

W pewnym momencie Kerr poczuła jednak, że ma dość:

Nagle poczułam, że za moment umrę i opuszczę ciało. Poczułam się tak, jakbym widziała siebie z zewnątrz – tak silny był ból. I wtedy to się skończyło, synek wydostał się, to było najwspanialsze. Myślę, że kiedy przejdzie się przez takie doświadczenie, już nic w życiu cię nie ruszy – poród zupełnie zmienia perspektywę.

Modelka opowiedziała również mediom o drugim imieniu swego syna. Christopher to pamiątka po pierwszym chłopaku Mirandy, który zginął w wypadku jako nastolatek:

Spotykałam się z Chrisem przez dwa lata – wspomina Kerr. – Kiedy zginął, napisałam do niego list. Wspomniałam w nim, że jeśli będę miała dziecko, upamiętnię jego imieniem pamięć Chrisa. Kiedy powiedziałam o tym Orlando, poparł moją decyzję. Orlando jest naprawdę fajnym facetem.

\"\"

\"\"