Mischa Barton wyszła już co prawda ze szpitala, gdzie przebywała na oddziale psychiatrycznym, ale zła fama jeszcze długo będzie się za nią ciągnąć.

Niedoszła samobójczyni od dłuższego czasu wzbudzała poważne obawy u znajomych. Część z nich twierdzi, że aktorka ma problemy ze sobą, które nie są tylko skutkiem ostatnich niepowodzeń zawodowych.

23-letnia Barton piła ponoć od 14. roku życia.

– Była na drodze do autodestrukcji – opowiada jej była stylistka, Stacey Kives.

Zdaniem innych znajomych Mischa od lat boryka się z kiepską samooceną, która z kolei sprawiała, że gwiazda stawała się podatna na nałogi. Kiedy ktoś jednak sugerował, że problem jest poważny i należy szukać pomocy u specjalistów, Barton zwyczajnie się obrażała.

– Mischa pije od kiedy skończyła 14 lat. Teraz już nawet nie pije dla zabawy – pije, aby nic nie czuć.
Myślę jednak, że ostatnie wydarzenia mocno ją nastraszyły. Wreszcie sprawia wrażenie, jakby odzyskała kontakt z rzeczywistością – dodała Stacey. – Sięgnięcie dna było tylko kwestią czasu. Teraz chce mieć wokół siebie rodzinę i przyjaciół. To dobry znak.

\"Mischa