W tym wypadku chyba wiele osób ma podobne uczucia: lekarz Anny Przybylskiej powiedział za dużo. Tak samo odbiera to Monika Olejnik, która wyraz oburzenia dała w swoim tekście do Gazety Wyborczej.

Cała Polska mogła się dowiedzieć, jak umierała i na co umarła Anna Przybylska – czytamy. Pan doktor w poruszający sposób opowiedział o jej cierpieniach, mówiąc: „Widziałem ją w takim stanie, w jakim państwo nie chcieliby jej widzieć”. Opowiadał Piotrowi Kraśce o swoich relacjach z aktorką, o tym, że zamierzała mieć dzieci, a w takim przypadku tomografia jest bardzo szkodliwa. (…) Pan doktor poszedł o jeden most za daleko, mówił widzom: „Widziałem, jak wyła z bólu”.

Po czym dodaje:

Sam mówił, że aktorka prosiła go o dyskrecję. Pan doktor dyskretny nie był.

Nie wiem, co powodowało panem doktorem Zadrożnym, ale myślę, że sam bardzo tego żałuje.

Tekst szybko doczekał się odpowiedzi ze strony internautów, którzy z kolei oburzeni są tym, co wypisuje dziennikarka. Tak wygląda najpopularniejszy komentarz po tekstem Olejnik:

Pani Olejnik, przecież Pani żyje z publicystki politycznej robionej pod potrzeby „gawiedzi”. Bo czemu służą rozmowy w radiu ZET, czy „Kropka nad i”? Ich walory poznawcze są bliskie zera, a liczy się jedynie tzw. oglądalność lub słuchalność. Kompletuje Pani skład krzykaczy tak, by się „naparzali” przed mikrofonem lub kamerą, a później strofuje ich, kiedy krzyczą zbyt głośno. Pani oburzenie to przykład 100% hipokryzji. Ale to żadne odkrycie. Bo takie są media robione dla pieniędzy.

Monika Olejnik OSTRO o lekarzu Anny Przybylskiej