Tak wiele razy musiała się zadowolić drugim miejscem, tymczasem Natasza Urbańska przyznaje, że lubi być najlepsza.

W rozmowie z Twoim Stylem tancerka mówi:

[Lubię] być najlepsza. I lubię wysiłek. W dzieciństwie gimnastyka artystyczna nauczyła mnie, że nigdy nie będę najlepsza „na zawsze\”. Nawet jeśli przed chwilą wygrałam zawody, inne dziewczyny mają ciśnienie, by mnie prześcignąć, więc cały czas ćwiczą. Nie urodziłam się, by śpiewać w operze. Mam dystans, odnajduję się nawet w kiczu. W Buffo też czuję na plecach oddech młodszych koleżanek. Ślub i dziecko z Januszem Józefowiczem nie dały poczucia, że moja pozycja nie jest zagrożona. Gdy byłam w ciąży, kilka dziewczyn zastępowało mnie i niektóre z nich świetnie sobie poradziły. Mam świadomość, że nie będę tancerką po pięćdziesiątce.

Urbańska mówi też, że nie wstydzi się kiczu. I że ma dystans do siebie, dlatego występuje w mało ambitnym repertuarze, na przykład śpiewa Biełyje rozy.

Odnajduję się w stuprocentowym kiczu, którego inni artyści by się wstydzili. Zrobiłam z niego swój atut – twierdzi Urbańska.

Więcej przeczytacie na stronie Twojego Stylu.

\"Natasza